To ogrzewanie elektryczne mogłoby nawet być ale ja mam kilka uwag i zastrzeżeń, które ten system dyskfalifikują.
Po pierwsze chcę lać wodę pod prysznicem bez ograniczeń i bez myślenia, że to kosztuje kilka kW prądu. To samo przy goleniu, myciu zębów, myciu naczyń. Do tego moja żona lubi często się kąpać w wannie. Jak dojdą dzieci to dopiero się zacznie "lanie wody" i można zapomnieć o jakimkolwiek rygorze. Osobiście nie mam zamiaru zmieniać swoich nawyków - dom ma być do mieszkania a nie martwienia się. Ten system może i się nadaje ale dla domu gdzie mieszkają emeryci a nie rodziny rozwojowe.
Po drugie - nie przemawia do mnie idea wykorzystania zysków ciepła do ogrzewania domu. A jak wyjadę na tydzień w góry to co wtedy? Czajnika, żelazka i tv nikt nie włączy pod moją nieobecność.
Po trzecie - wszysy widzą co się za oknem dzieje. Może się zdarzyć, że przez kilka dni prądu nie będzie - przy normlanej podłogówce jakoś przeżyję, przy grzejniczkach elektrycznych nie.
Po czwarte - nikt mi nie wmówi, że szafki i obrazy dobrze wiszą na 30cm wełny. Trzeba używać jakiś specjalnych uchwytów czy kotew i to jest kolejna komplikacja i wqrwiający mały problem.
Generalnie za dużo zmartwień i za dużo niepotrzebnego myślenia pociąga za sobą taki system ogrzewania. Mam wystarczająco dużo na głowie. Wydaje mi się, że każdy kto buduje dom woli raczej uniknąć podobnych dylematów i nie chcę sobie zaprzątać głowy takimi pierdołami. Może i są ludzie, którzy się na to godzą - ich sprawa. Ja mówię stanowcze NIE!