Witam!
- Widzę, że dokopałeś się do mojej radosnej twórczości na pl.misc.budowanie :-)
Niestety mój remont skręcił w inną stronę. Zająłem się pracami wykończeniowo dekoracyjnymi, jednocześnie modernizuję ogrzewanie... I wiele innych rzeczy.
Klimatyzację planuję docelowo w trzech pomieszczeniach domu, więc odsuwam wciąż ten wydatek... W najlepszym wypadku dobiorę się do pierwszej cześci jesienią.
Natomiast dotarłem do kolejnych osób, które odważyły się na samodzielny montaż... Ale o tym na końcu.
- Co do kosztu montażu, to jego cena wydaje się dość wysoka, bo jest to ok. 500-600zł. W pewnych przypadkach może to stanowić 65% kosztu urządzenia. Słusznie zwracasz uwagę, że znaczna część kosztu to prace średnio związane z techniką klimatyzacyjną. Zazwyczaj bowiem nie zachodzi nawet konieczność dodawania własnego czynnika chłodniczego a jeśli nawet zachodzi, to ten nie jest szczególnie drogi (~70zł/kg)a więc nie podwyższa szczególnie kosztów ponoszonych przez montażystę. Warto zauważyć, że najczęściej dodanie czynnika jest częścią montażu dodatkowo płatną...
- Montaż splita jak wiesz wymaga wykonania wielu czynności, jak wiercenie znacznej ilości otworów, poziomowanie, wykuwanie lub wiercenie przepustu, potem połączenia elektryczne i wreszcie hydrauliczne. Izolacje, maskowanie, odprowadzenie skroplin itd.
Dopiero na koniec, jako (istotny) epizod mamy odpompowanie powietrza z układu. Wszystko to w pewnej części uzasadnia taki koszt usługi.
Możesz rozważyć też taką opcję: wszystko robisz sam, dokładnie, zgodnie ze sztuką montujesz, łączysz, izolujesz. Dzwonisz do fachowców i przedstawiasz sytuację: jedyne, co jest do wykonania, to odpompowanie i sprawdzenie szczelności. Czynność trwająca kilka minut i co do zasady nie pociągająca za sobą żadnych kosztów poza rbh.
Sądzę, że taka usługa nie jest warta więcej niż kilkadziesiąt złotych + ewentualny dojazd. Czy się zgodzą? Kwestia do dyskusji.
Jak zaś wygląda kwestia montażu samodzlelnego w szczegółach...
Otóż procedura przedstawiona przez Ciebie zawiera taki błąd, że proponujesz otwarcie zaworu przy zamkniętym przeciwległym otworze serwisowym. Tą metodą czynnik w większym stopniu zmiesza się z zalegającym w parowniku i instalacji powietrzem. Kiedy więc otworzysz po napełnieniu tenże otwór, wypuścisz nie tyle powietrze, co czynnik, ewentualnie zmieszany z powietrzem.
Bardziej sensowne byłoby jednoczesne otwarcie zaworu serwisowego i przeciwległego zaworu, przez który zacznie napełniać się instalacja. Otwarty zawór serwisowy spowoduje, że nie wzrośnie ciśnienie i czynnik nie będzie zmuszony do mieszania się z powietrzem, to zaś będzie uciekać przez kilka sekund "wyganiane" przez wtłaczany czynnik.
Oczywiście to, czy będziesz czekał aż na wylocie pojawi się rozprężony czynnik w postaci mgiełki, czy zamkniesz zawór prędzej zależy od stopnia twojego zaangażowania proekologicznego i, co ważne od warunków atmosferycznych panujących w otoczeniu. Czynnik bowiem nie zawsze musi po rozprężeniu przybrać postać owej mgiełki.
Tak więc ze względu na aspekty ekologiczne i możliwość utraty czynnika, należałoby ów zawór pozostawiać otwarty możliwie krótko.
Zakładając więc, że klimatyzator ma niewielką moc a więc pojemność hydrauliczna parownika jest niezbyt duża, a długość przewodów połączeniowych nie większa niż 2-3m, należy odważnie założyć, że:
Ilość wilgoci, jaka pozostanie w instalacji będzie tą metodą minimalna (nie zapominajmy, że każdy chyba klimatyzator ma wewnątrz jednostki zewnętrznej, zamontowany na instalacji separator wilgoci), niemalże nie zmieni się stosunek proporcjonalny postaci czynnika (co wyeliminuje niekorzystny wpływ poślizgu), w układzie pozostanie pomijalna ilość powietrza, co nie będzie rzutować znacząco na wydajność (zazwyczaj) skraplacza. Warto tu zauważyć, że większy wpływ na jego wydajność będzie miała korzystna lokalizacja - w miejscu osłoniętym od promieni słonecznych, przewiewnym. Śmiem twierdzić, że bardziej niekorzystny wpływ na efektywność wymiany termicznej zachodzącej w wymienniku / skraplaczu będzie miała jego lokalizacja na otwartym słońcu, niż zalegająca w jego górnej części jakaś (zakładam, że bardzo niewielka) ilość powietrza.
No i jeszcze to, co obiecałem na początku.
Namierzyłem osobiscie i przez allegro nowych posiadaczy klimatyzatorów. Kilku z nich zdecydowało się na samodzielny montaż. Żaden z nich nie miał podczas montażu czy uruchomienia żadnych problemów. Zadnemu czynnik nie uciekł przez jakieś nieszczelności, żaden z nich urządzenia nie uszkodził. Powtórnie nawiązałem też kontakt z tymi, których pytałem o to rok i dwa lata temu. Każdy z nich użytkuje swoje urządzenia wciąż i bez zarzutu co do awaryjności, czy wydajności. Wszystkie urządzenia miały moc rzędu 2-2,5kW, jedno zostało zainstalowane w sklepie i ma moc oidp 5kW.
A więc teoria swoją drogą, a swoją drogą idzie żywa materia, która dowodzi, że samodzielnie, starannie zainstalowany klimatyzator może działać długo i bez zarzutu.
Wciąż należy jednak pamiętać o pewnym ryzyku. Czy decydujemy się takie ryzyko ponieść, zależy od osobistego bilansu inwestora. Moim zdaniem przy tanich klimatyzatorach jest to ryzyko takiego rzędu że jeśli tylko mamy dwie sprawne ręce i nieco elementarnej wiedzy, możemy sobie z problemem poradzić wychodząc z tego z korzyścią.
Pozdrawiam!
PS. Adamie - napisz post factum jak u Ciebie sprawy przebiegły. Będziemy tu mieli historię ku przestrodze lub ku pokrzepieniu serc :-) Lub ku zgrozie monterów ;-)