Tak, naprawdę, kocioł elektrodowy ma sporo ograniczeń w stosowaniu. Musisz zdawać sobie sprawę, że jest ryzyko uszkodzenia istniejącego systemu grzewczego.
Nie można stosować żeliwnych kaloryferów.
Nie nadają się metalo-plastykowe rury.
Aluminiowe kaloryfery wyrzucisz po sezonie grzewczym.
Nie nadają się do ogrzewania podłogowego (chyba że powierzchnia ogrzewanej podłogi wynosi mniej, niż 30% od całości).
Do końca nie wiadomo do jakich systemów pasuje, zamkniętych, czy otwartych.
Żeby mieć spokój z wymianą wody co sezon, musisz kupić specjalny płyn (10zł/l), starczy na 4-5 sezonów grzewczych.
Istnieje niebezpieczeństwo porażenia prądem (w przypadku uszkodzenia uziemienia).
O ile zrozumiałem, kocioł elektrodowy nie będzie pracował w nowoczesnych systemach instalacji elektrycznych, chodzi o różnicowoprądowych wyłącznikach.
Kotły elektrodowe są stosowane w przemyślę w systemach grzewczych ot dawna, ale tam personel przechodzi specjalne szkolenia.
Odnośnie patentu na wyłączność produkcji, to chyba jakiś żart.
Koszty ogrzewania liczą się w sposób standardowy, cudów niema. 2 razy drożej, niż gaz ziemny, 3 razy drożej niż węgiel.
Jeżeli niema innego wyjścia i trzeba ogrzać dom energią elektryczną ja bym zastanowił nad zakupem indukcyjnego kotła. Jest niestety drogi, ale pozbawiony ww. wad.
Pozdrawiam