Witam,
Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, 1 piętro w mieszkaniu środkowym. W ubiegłym roku we wrześniu podczas długotrwałych opadów deszczu w pokoju pomiedzy ścianą a sufitem pojawił się grzyb. Przy niskiej temperaturze zewnętrznej czuć podmuch powietrza z miejsca powstania grzyba. Szkodę zgłosiłem do spółdzielni, która przysłała swojego "specjalistę". Stwierdził on, że za "dużo oddychamy" i stąd wilgoć w naszym mieszkaniu (ciekawe na jakiej podstawie - nie wykonał zadnego pomiaru :))?). Poradził, żebym ociepił ścianę zewnętrzną. Zgłosiłem szkodę do ubezpieczyciela, który wystąpił do zarządcy nieruchomości o pisemne złoszenie przeze mnie szkody. Zarządca przesłał również do ubezpieczyciela protokół z kontroli kominiarskiej w której stwierdzono niedrożność przewodów wentylacyjnych (zamontowany wentylator mechaniczny w łazience oraz kratka wentylacyjna w kuchni zabudowana pawlaczem). Ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania twierdząc, że to ja przyczyniłem się do zawilgocenia mieszkania. Celem wyjaśnienia: Mieszkanie zakupiłem 7 lat temu. Przeprowadziłem remont tzn. wymieniłem okna na nowe drewniane, założyłem prysznic i wentylator mechaniczny w łazience. Tylko w tych dwóch pomieszczeniach są kratki wentylacyjne. Pawlacz został załozony przez pierwszego właściciela ok. 20 lat temu. Pawlacz z boku ma wykonany oddzielny kanał przez, który jest dostęp do kratki wentylacyjnej. Podczas kontroli kominiarskiej został sprawdzony ciąg i był prawidłowy. Zastanawiajacy jest fakt, że przez wszystkie ubiegłe lata nie było problemu z wilgocią. Zgłosiłem się do stowarzyszenia rzeczoznawców o wydanie opinii jednak kwota usługi przewyższała dwukrotnie wartość ewentualnego odszkodowania. Zarządca wiedząc, że problem tkwi w prawdopodobnie w pękniętym połączeniu płyt (chroniąc się przed kosztami naprawy i zwrotu odszkodowania) podesłał protokół z kontroli kominiarskiej. Proszę o poradę czy jest szansa wygrania z zarządcą i uzyskania odszkodowania.
Pozdrawiam