Mam taki problem:
Wynajmowalem mieszkanie od pewnej Pani i na wiosne przy roztopach wyskoczyl grzyb w kuchni. Ewidetnie widac ze zalalo z zewnatrz na styku z balkonem od gory od sasiada.
Mieszkanie jest na 3 pietrze na demna bylo jeszcze jedno ostatnie i wg mnie woda weszla miedzy balkon a sciane i grzybek pieknie wylazl.
Po jakims czasie szanowna Pani zaczela twierdzic ze grzybek wyskoczyl z powodu niedogrzania mieszkania!!
Przyznam ze oszczedzilismy na ogrzewaniu bo w okresie kiedy bylo zimno, prawie nas nie bylo (ferie wyjazdy) a ogolnie pracowalismy do pozna i przykrecone byly grzejniki.
Z tego co ja sie orientuje plesn i grzyb moze wyskoczyc przy duzym zawilgoceniu, przy temp. miedzy 20 a 50 stopni celsjusza i niesprawnej wentylacji.
Wentylacje sprawdzal przed okresem grzewczym Pan kominiarz i byla ok.
Pani straszy mnie ze ma protokol stwierdzajacy ze wina bylo niedogrzanie mieszkania i chce mnie obciazyc kosztami remontu lub sprawa sadowa.(widocznie spoldzielnia nie chce jej kosztow zwrocic)
Zastanawia mnie jaki biegly mogl tak to ocenic przeciez to jest nierealne.
Napiszcie mi konkretnie bo sam juz nie wiem czy mam racje a wszysto sie chyba skonczy w sadzie.
Dodam ze mieszkanie mialo 3 lata okna byly nowe ale okno balkonowe bylo zle skrecone i nieszczelne wialo przez nie troche je uszczelnilem ale to nigdy nie to wiec przeplyw powietrza byl caly czas mimo zamknietych. Zreszta wentylacja byla sprawna.
Czy jak wezwe swojego bieglego to oceni to tak jak ja uwazam czy sie myle
Dzieki i pozdrawiam