Problem polega na tym że kanały wentylacyjne z rur z cienkiej blachy stalowej zafałdowanej lub z pustaków wentylacyjnych prowadzone są w jenym lub w dwóch lub w trzech rzędach w szybach instalacyjnych i ich wyloty znajdują się pod wspólną czapą kominową. Prawidłowo każdy wylot kanału powinien być od siebie oddzielony, stąd gdy prowadzi się kanały w dwóch lub w trzech rzędach to powinny posiadać wyloty górne w czapie kominowej, które powinny być zakończone nasadami lub wywietrzakami np. Uniwersal, które oprócz ochronny wnętrza kanału przed wlewaniem się wody podczas opadów atmosferycznych także zwiększają podciśnienie w kanałach w zależności jak prędko wieje wiatr. Szyb instalacyjny który posiada wyloty boczne obustronne przykryte wspólną czapą kominową powinien być na równi z wylotami kanałów wentylacyjnych zakończony (zamknięty) zaprawą zmieszaną z wełną szklaną, takie samo zamknięcie powinno być przy każdym przejściu przez strop, a jak nie jest to od góry do szybu instalacyjnego opada zewnętrzne powietrze które w okresie chłodów ochładza kanały wentylacyjne z rur z cienkiej blachy zafałdowanej lub z pustaków ceramicznych. Jest jeszcze pare prostych błędów ale za długo by było o tym pisać. To co wykonuje się w Warszawie i okolicach to koszmar, ale niestety nie ma u nas obowiązku wykonywania projektu do wentylacji grawitacyjnej, gdzie wyraźnie napisanoby na jaką wysokość wyloty (ujścia) kanałów powinny być wyprowadzone, jak powinny być zaizolowane termicznie w strefach podlegających wychłodzeniu i jaka jest minimalna efektywna wysokość kanałów dla ostatniej kondygnacji, stąd buduje się jak wykonawcy jest wygodnie biorąc minima z normy budowlanej.