Mieszkam na ostatnim piętrze w bloku ze stropodachem. Tak na oko komin na dachu miał około 60 cm plus grubość stropu i już moje mieszkanie. Cofało się wszędzie a najgorsze, że spaliny
z piecyka gazowego.Okna były trzydziestoparoletnie i chyba miały dostateczna ilość szczelin. Po kilku komisjach ze spółdzielni i zmianach typów tych rur wentylacyjnych na dachu, tylko spaliny sa odprowadzane na ogól właściwie, bo rura z komina piecykowego ma 2,50 metra. Reszta to krótkie, ocieplane, z daszkami,z kilkoma okapami, w kształcie litery H.Nadal zimne powietrze wraca. Postawiono nowe kominy
o wiele wyższe, ale u mnie nic się nie zmieniło.Mieszkanie odpowiednio rozszczelnione, nawet ścięli wierzbę rosnąca koło bloku,bo myśleli, że ona robi złą robotę. Nikt nie potrafił temu zaradzić.Już mi było wstyd tak
" grymasić" i kupiłem kratkę z klapką na sprężynce, gdy piecyk nie pracuje, zamykam kratke i mam spokój.Zdaję sobie sprawę, że to nie jest dobre rozwiązanie, ale w moim przypadku skuteczne.Trudno wejść do ustępu gdy tam wieje lodowatym chłodem w plecy i temperatura w łazience 13 stopni plus, przy otwartym na full kaloryferze.Za biedny jestem na nowoczesne urządzenia. Czytam te odpowiedzi i dochodzę do wniosku, że każdy po trochu ma rację, ale czy nie powinno to być podstawowym zadaniem spółdzielni, zeby wszystko w bloku działało sprawnie ?.Najlepiej być bogatym, pewnie wtedy problemów mniej się ma. Mam prośbe do osób więcej wiedzących ode mne , może są jednak jakieś możliwości, żeby tak nie cofało zimnego powietrza.