310
313
305
Strefa ekspertów HVACR

uprawnienia tylko dla magistra?

Dziwne poruszenie sie tu pojawiło...
Sprawa jest jasna i już dawno rostrzygnięta: uprawnienia b/o tylko dla mgr. inż. - dla inżynierów - uprawnienia z ograniczeniami.

tak czytam ten koniec i sie nie zgodze!! jestem na zaocznej inzyn srodo. poziom nie powiem jest wysoki a ludzie czasami trafiaja sie betony lub fuksiaze ktorym wszystkon idzie jakos latwo ale czy pozniej cos z nich bedzie nie wiem. czesc tez idzie na takie sudia bo nie ma co robic. pracuyjacych w branzy jest moze polowa a reszta nie wiem co robi. ale tak jak mi mowil moj geodeta w technikum moze bedziecie sprzedawac warzywka na straganie:( smutne ale prawdziwe.

Panie "ja" -->
Z całym szacunkiem, ale wypisujesz kompletne bzdury. Na studiach dziennych nie brakuje tępaków. Ludzi, którzy podostawali się "z łączonych matur" lub wskutek innych, nie do końca jasnych procedur. Skonczywszy na takich, którzy bardzo do serca wzieli sobie doniesienia o imprezowym życiu studenckim. Wśród studentów wieczorowych i zaocznych także znajdują się różni ludzie. Jedni znaleźli się tam wskutek zakrętów życiowych, jeszcze inni po prostu MUSIELI podjąc pracę już po szkole średniej. Czy jesteś w stanie sobie to wyobrazić? Że, ktoś może mieć problemy finansowe i zmuszony był do podjęcia pracy i jednocześnie nauki? Od weryfikowania czyichś kwafilikacji jest pracodawca oraz egzaminy na uprawnienia. Przecież nikt uprawnień nie daje za samo "mgr" czy "inż". W praktyce, spotkać można bardzo wielu ludzi z tytułem inżyniera, którzy prowadzą własną działalność i są uznanymi specjalistami. Mało tego, bardzo często są też konsultantami technicznymi podczas przeprowadzania badań, współautorami rozdziałów podręczników branżowych i wiele innych.
Nie ma większej bzdury, większej zaściankowości umysłowej i naiwności, niż bezmyślne powtarzanie "dzienni = lepszy gatunek człowieka, a zaoczny = z definicji gorszy".
W przypadku zdrowych, wolnorynkowych gospodarek w ogole nie ma czegoś takiego jak uprawnienia. Na kwalifikacje i doświadczenie zwraca uwagę inwestor, a ludzi miernych i słabych eliminuje z branży konkurencja. A tego właśnie u nas brak. Porządnej konkurencji. Mamy zato postkomunistyczny relikt, którego celem jest ograniczanie dostępu do zawodu i przeniesienie procesu decyzyjnego w sprawie czyjegoś "przystąpienia do branży" na komisję, która decyzje wydaje w praktyce - uznaniowo. Taka a nie inna forma przyznawania uprawnień sprawia, ze jest ograniczona ilosc inżynierów zdolnych do wykonywania samodzielnych funkcji technicznych i niewynikająca z potrzeb rynkowych. Jaka jest tego konsekwencja? - o wiele wyższe zarobki, niż wynikałoby to z uwarunkowań rynkowych.
Słowem: stare pryki boją się konkurencji ze strony młodych, więc robią co mogą, aby ograniczyć napływ konkurencji.
Ale do czasu. Pozostaje poczekać na jakąś liberalną gospodarczo partię. Zrobią z mini porządek, aż będzie huczało.
Pozdrawiam.

i powinno huczeć ...tak żeby wióry leciały.
Niestety fakty są takie że uczelnie nie kształcą fachowców ze względu na tok kształcenia.
Ile my studenci mieliśmy zajęć praktycznych? na budowach, przy montażach, przy projektowaniu? Zajęcia na IŚ kierunek COW: meteorologia, biologia, chemia i wiele innych bzdur.
Uczelnie kończą ludzie z wiedzą teoretyczną nie mając pojęcia o praktyce której niestety uczymy się przez te 4-5 lat aby uzyskać uprawnienia do samodzielnego pełnienia fukcji w budownictwie.
Tej praktyki branża budowlana wymaga i poniekąd się z tym zgadzam i będzie to wymagane do czasu kiedy uczelnie opuszczać będą fachowcy ..a nie inżynierowie.

Uczelnia wyższa nie jest w stanie wypuścić fachowca z doświadczeniem. Nie ma na świecie takich uczelni, której absolwenci mogą równać się ze swoimi kolegami z branży po x letniej praktyce. Od setek lat, każdy zawodu uczy się w pracy. Wiedza teoretyczna zaś jest czynnikiem bardzo istotnym, bowiem stanowi punkt wyjscia do nabywania wiedzy praktycznej. Oszczędza pracodawcy tłumaczenia wielu truizmów i pozwala skoncentrować się na tym co istotne.
To, że ze szkoły nie wychodzą super eksperci zdolni zaprojektować zapałką na śniegu wahadłowiec kosmiczny, jeszcze nie uzasadnia takiego głupiego, instytucjonalnego ograniczania dostepu do zawodu jak mamy obecnie. Coś takiego powinien regulować rynek. Inwestor nie zleci czegoś osobie bez żadnego doświadczenia tylko komuś uznanemu. Słowem: każdy pracuje na swoją fachowość i uznanie na rynku, a nie, że odbywa się to w sposób sztuczny z łaski jakiejś Izby, która decyduje, kto może a kto nie może projektować. Czy Polska kiedykolwiek otrząśnie się do końca z pozostałości komunizmu?

Czy jeśli w wydanej książce praktyk mam wpisane książka praktyk do uprawnień projektowania i kierowania robotami budowlanymi to zdobywajać praktyke tylko do projektowania będe mógł zdawać egzamin do uprawnień projektowych a jeśli bede potem chciał zrobie praktyke na budowie ???

Zdajesz taki zakres uprawnień jakim jesteś zainteresowany i na jaki zezwalają Ci odbyte praktyki - czyli:
- do projektowania: 2 lata w projekcie i rok na budowie
- do kierowania: 2 lata na budowie.
W sumie 4 lata i zdajesz pełne uprawnienia i uwierz mi: warto zdawać odrazu na pełne uprawnienia, zakres na pełne jest niewiele większy od tylko projektowego.

W celu poprawienia jakości naszych usług korzystamy z plików cookies. Zgodę możesz udzielić poprzez zamknięcie tego komunikatu. Jeśli nie wyrażasz zgody na przechowywanie na Twoim urządzeniu końcowym plików cookies konieczne jest dokonanie zmian w ustawieniach Twojej przeglądarki. Więcej informacji na temat plików cookies i ochrony danych osobowych znajdziesz w Polityce prywatności.