może i ja wtrące swoje 3 grosze. pomiary skuteczności wentylacji robię i będę robił. nie mają tak naprawdę one nic wspólnego z prawidłową regulacją układu ani zapewne z żadną normą. robię je wiatraczkiem, który podkładam pod kanał trochę większy od anemostatu czy też kratki z otworem o znanym przekroju. trochę skomplikowane zdanie mi wyszło, ale reasumując mamy anemostat-kanał-otwór-wiatraczek. przeliczam wydatek i wpisuję do tabelki, gdzie mam w jednej kolumnie wartość projektowaną, a w drugiej wartość rzeczywistą. jak mam możliwość, to trochę podreguluję na przepustnicach (jak są, ale częściej nie ma), albo na anemostatach czy cokolwiek mi daje możliwość regulacji. Bywa i tak, że nie ma czym pokręcić. Ale jedno jest ważne - pomiary ZAWSZE wychodzą. I teraz pytanie - po co to robię?? Bo tak chce użytkownik/generalny wykonawca/czy też ktokolwiek, kto ma władzę. Bez takiego świstka (którego i tak nikt nie czyta) nie odbiorą instalacji. Aha, w miarę możliwości unikam podpisywania się. Ciekawe ile osób tak robi i się nie przyznaje?
Wiatraczek i anemostat ... jak to możliwe?? Co Panowie wymyślają?