To i moje 3 grosze. Wybudowałem dom, naczytałem się głupio Muratorów itp. i "będę miał piec na pellets!". I tak chwała Bogu, bo wcześniej był pomysł z pompą ciepła. Nic. Pierwszy sezon znalazłem dostawcę pelletów. I pierwsze problemy... Bajecznie, .urewsko zapychało się w podajniku. Różne sorty i pomysły. Zazpychał się. Doszło do paranoii, że trtzeba było, 1,2 max 3 worki wsypać bo będzie się zapycha. Zostało tak zresztą do dziś. Przy piecu jest zestaw narzędzi, wśród nich ostra aluminiowa tyczka - no przepychania.
Między bajki można sobie włożyć bezobsługowe działanie itp. Mam pracownika, który mi 2x w tygodniu przychodzi czyści piec, dosypuje, wypopiela itp. Albo sprawdzić, czy nie wygasło, albo przepchać, albo dosypać, albo wypopielić, albo wyczyścić kanały, no i oczywiście ciągłe sprzątanie kotłowni...Żebym nie zapomniał - ślimak się zatrzymuje - tzn silnik nie ma siły pchać i maszyna staje. Dramat.
Teraz o spalaniu. Tragedia - tak dla odmiany. Ustawienia - oczywiście. Co paliwo - w międzyczasie przesiadłem się na węgiel, bo dostawcy pellets sie z okolicy po sezonie wynieśli - to inaczej trzeba. A to wilgotność, a kaloryczność, a inny profil użytkowania (więcej ciepłej wody, albo niższa temperatura). Syf. Nie nadążałęm biegać do kotłowni...
Aż odpuściłem. Pokochałem żużel i p. Henia - tego od kotłowi. Dwa słowa: drogo i zimno. Już gdzieś 4 lata nie zmieniam ustawień, albo prawie nie zmieniam. W zimie raz w tygodniu taczka "urobku". Komin mi się spocił na poddaszu.
AAA usterki. Sterownik - ten z przyciskami. Z wielką łaską- bo już takich nie obsługują - dosłali za dopłatą. Nowy ślimak i stary 2 razy regenerowany. spalony jakiś czujnik. Pierwszego dnia cudowna farba się opaliła - taka odporna na temperaturę. W zasadzie porażka i nikomu nie polecam.
EPILOG
Podciągnęli gaz...
ps. Mam Kostrzewę Pellets 25kW