"Drogi" Robercie ...
No właśnie przy wspólpracy podmiotów gospodarczych na zasadach wolnego rynku takie postępowanie jest naganne. Daję sobie rękę uciąć, że zleceniodawca projektu dla kolegi Macieja nie ma zielonego pojęcie o tym, że proponowany przez niego produkt, grzejnik, jest okupiony gratyfikacją finansową dla niego. Idąc dalej tym tropem istnieje wysokie podejżenie, że "projektant" Maciej stosuje w swoich opracowaniach tylko urządzenia, od producentów których otrzymije prowizję. I nie ma to nic wspólnego z rzetelnością.
Jest problem o którym pisałem w pierwszym poscie. Jaki projekt wykonywał kolega Maciej - budowlany czy wykonawczy (nie podejrzewam, że powykonawczy, bo to by juz był szczyt pazerności). Jeżeli budowlany to na bazie obecnego prawa projektant nie może definiować producenta urzadzeń w projekcie. Jedyne co mu wolno to zasugerować dostawcę (kilku). Ale w tym wypadku wykonawca nie ma najmniejszego obowiązku stosowania tych produktów. I w związku z tym ze względów czysto logicznych (pomijając aspekt moralny) nie widzę powodu dla wypłacania prowizji dla projektanta.
Jeżeli zaś wykonywany był projekt wykonawczy to, jak nazwa wskazuje, pełną decyzję co do zastosowanych producetów ma tu wykonawca za zgodą i akceptacją inwestora. I tu znowu nie ma (czy raczej nie powinnobyć) miejsca na prowizje dla projektanta, bo decydująca jest cena (przy spełnieniu oczywiście okreslonych warunków technicznych, jakościowych, gwarancyjnych itd.).
Jeżeli wykonawca i inwestor wiedzieli by i akceptowali sytuację w której projektant za zastosowanie określonych rozwiązań bierze prowizję od producenta(a co za tym idzie podnosi cenę końcową dla wykonawcy i inwestora) nie byłoby tematu. Ale świetnie wiemy, że tak nie jest.
I to jest właśnie klucz tej sprawy. Sformółowania typu:"ogólnie stosowana metoda marketingowa" czy "standardowa procedura" są bardzo sliskie. To że coś jest zwyczajowo robione nie oznacza że jest to dobre czy moralnie właściwe.
Mówiąc bardziej obrazowo gdyby projektant przedstawił wykonawcy czy inwestorowi alternatywę:" mamy panowie do wyboru producenta grzejników x,y i z, wszystkie są dobre i kosztują tyle samo, przy czym ja proponuje x bo mam z tego kasę na boku", a wykonawca czy inwestor powiedzieli "ok bierzemy x a Pan swoją prowizję" sprawy by nie było.
Ale sytuacja niestety tak nie wygląda i tu jest sedno problemu.
A co do dalszego Twojego stwierdzenia,że nie mogę być projektantem czy dobrym projektantem, bo nie miałem do czynienia z prowizjami ....
Cóż widzę, że wyznajemy zupełnie inny system wartości i trudno mi bedzie chyba dalej z Tobą w tym temacie polemizować. Ja swoją definicję "dobrego" projektanta" podałem w poprzedniej wiadomości i nie zamierzam sie powtarzać.
PS: Świetnie wiem, że VTS daje prowizje. Osobiście przez ładnych parę lat jeździłem do "projektantów" po faktury i przesyłałem je pocztąje Kosakowa. Ale nie jestem z tego powodu dumny.
Swoją drogą VTS to świetny przykład na potwierdzenie mojej opinii, bo skoro, jak uważasz, prowizja dla projektanta jest tak normalną i nienaganną rzeczą, wytłumacz mi czemu w.w. firma od pewnego czasu przed wystwieniem faktury i wypłata prowizji podstawia projektantom kilka kartek papieru do podpisania, które tworzą dla urzedu skarbowego fikcyjną historię rzekomej usługi wykonywanej przez owego na rzecz VTS i czemu na fakturze nie jest napisane, że usługa owa nazywa się prowizją za wastawienie do projektu urządzeń firmy?
I to by było na tyle. Pozdrowienia dla wszystkich "dobry" projektantów. Dla tych drugich zresztą też.