Witam!
Mieszkam w -dzieściecio (tzn. nie wiem dokładnie, gdzieś 20-35) letnim bloku i mam problem z kaloryferem. Otóż jest on zimny :D
na początku myślałem, że jest zapowietrzony - niestety stary żeliwny potwór skamieniał podczas eksploatacji, a na dodatek totalnie zamulił i nie bardzo dało się z nim zrobić, więc podczas ostatniego remontu wymieniłem na nowy aluminiowy (10 żeber, tak jak poprzedni). Ale... sytuacja wygląda dokładnie tak jak poprzednio - mimo odkręconych zaworów pozostaje zimny. Ciężko mi powiedzieć, czy płynie przez niego woda i w którą stronę, bo niesie po sobie szum z samych rur.
Gdy zakręcę dolny zawór i odkręcę odpowietrzacz, to powoli wypełnia się ciepłą wodą. Gdy zakręcę odpowietrzacz i odkręcę dolny zawór, to powoli stanie się całkiem zimny. Rura dopływowa odrobinę zmienia swoje ciepło przy machaniu zaworami (tzn. staje się np. na chwilę odrobinę cieplejsza, jak gdyby do niej trochę ciepłej wody w końcu wpłynęło), ale po zaprzestaniu wraca do stanu "zimno".
I teraz pytanie - co może coś takiego powodować? Wydaje mi się, że woda nie jest w stanie odpłynąć dolnym zaworem... tylko czemu? Czy może to wina staaarych zaworów (nietety woda nie była spuszczana z pionu grzewczego i nie miałem jak go wymienić)? A może jakieś znaczenie ma, że nowy aluminiowy kaloryfer ma dużo mniejszą pojemność (żeber niby tyle samo, ale przestrzenie na wodę są wąziutkie) od żeliwnego potwora? czy ktoś ma pomysł, co zrobić, żeby było ciepło?