Witam wszystkich
Jestem użytkownikiem kotła lambda conrtol firmy Kostrzewa i przeklinam dzień, w którym kupiłem ten kocioł. Od początku same kłopoty a konkretnie kupiłem kocioł w październiku ubiegłego roku i po około miesiącu pierwszy raz zerwało mi zawleczkę , żadnego instruktażu jak postępować w takim wypadku nie dostałem powiedziano mi, że wszystko jest w instrukcji po kontakcie telefonicznym z serwisantem, który montował mi ten piec jakoś udało mi się go uruchomić , miałem pozbijane ręce byłem cały ubrudzony , i oczywiście żeby wyczyścić ten kocioł on musiał wystygnąć a co za tym idzie nie było ciepłej wody i znów problem żeby się wymyć. Po kilkakrotnym zerwaniu tej zawleczki w styczniu zareklamowałem piec u producenta pozostało to bez echa i tu wygrałem. Po 14 bez odpowiedzi byłem góra, ale zgodziłem się na naprawę (zgodzili się przyjechać po interwencji rzecznika praw konsumenckich i licznej korespondencji telefonicznej i pisemnej) obiecując, że po naprawie już to nie będzie miało miejsca. Zależało mi na tym piecu, więc się zgodziłem . Wymieniono podajnik ślimak i parę innych rzeczy . Byłem zadowolony ... Ale przez półtora miesiąca i znów to samo , kolejna wizyta serwisu Kostrzewy kolejna wymiana palnika (na nowego typu) i kolejne zapewnienie, że już wszystko będzie ok. I znów dałem się nabrać . Serwis oczywiście zwala winę na mnie, że nie czyszczę palnika i kolana tyle tylko, że oni zapomnieli zrobić miejsce, aby go wyczyścić, jak jest zrobiony piec, który zabrudza się do takiego stopnia, że zrywa zawleczki blokuje się po 1,5miesiąca pracując w trybie letnim gdzie w opisie producenta jest, że w trybie letnim należy wyrzucać popiół, co 3 miesiące , coś tu jest nie tak , ale to wszystko jak twierdzą moja wina i pewnie tak, bo kupiłem ten kocioł. Opisałem ten przykład na forum u Kostrzewy i zostałem "zbanowany" boją się dyskusji brak im argumentów , wręcz kłamali w niektórych przypadkach ja mam na wszystko papiery dokumentację robię od początku. Pozew do sądu jest przygotowany przez rzecznika od poprzedniej reklamacji ale dałem im szansę. Zgodziłem się wówczas na jeszcze jedną naprawę , ale układ wprawdzie słowny między mną a ówczesnym ich serwisantem (już nie pracuje u Kostrzewy ) był taki że jaszcze raz i zabierają kocioł , dziś sie na mnie wypieli. Sprawa znajdzie epilog w sadzie i jestem na to przygotowany, nie pozwolę sobie aby przy kotłowni za 15000zł bać się zostawić żonę z dziećmi samych w domu, bo w każdej chwili piec może się zablokować a kobieta sobie nie da rady z tym kotłem (i to potwierdzili mi serwisanci) boję się wyjechać na tydzień na narty bo może się wyłączyć piec i przy mrozach wiadomo co się może stać .
W związku z całą sprawą poszukuje ludzi, którzy maja podobne problemy z tym kotłem (jednego już znalazłem) i z serwisem.
Pozdrawiam