Parę dni temu na klatce schodowej bloku, w którym mieszkam pojawiło się ogłoszenie, że w "godzinach takich a takich...będzie chodził kominiarz" w celu sprawdzenia działania wentylacji w mieszkaniach.
I faktycznie Pan Kominiarz przybył uzbrojony w wiatraczek. Przyłożył go do kratki w kuchni. Zakręciło wiatraczkiem. Pan Kominiarz zadowolony pod nosem zamruczał "dobrze, dobrze" kierując się w stronę drugiej kratki w łazience (skąd wiedział, że tam właśnie ją znajdzie??). Przyłożył wyżej wspomniany wiatraczek i co? I nic! Ani drgnęło! Jeszcze raz - i nic! "Pani otworzy drzwi bo się temperatury muszom wyrównać!" zwrócił się w moją stronę Pan Kominarz. Otworzyłam drzwi i usłyszałam "O! Kręci!". Zanim dotarłam do łazienki, aby zobaczyć zjawisko na własne oczy Pan stał już z przygotowanym formularzem i długopisem. Cóż miałam zrobić...podpisałam i odpowiedziałam "Do widzenia". I tak zobaczymy się za rok...