Oj decyduje, decyduje. I to w najgorszy dla siebie sposób:
1. Nie zna się kompletnie na funkcjach i cechach automatyki.
2. Umie tylko liczć pieniądze które musi wydać bezpośrednio na inwestycję, nie umie liczyć kosztów eksploatacji
3. Żyłuje do granic nieprzyzwoitości wykonawcę instalacji, któremu zwykle zleca całość.
Co w efekcie robi automatyk: najprostszy układ któy będzie niezawodnie działał. Czyli najlepiej na analogówce (jak się da) i na przekaźnikach. Bo to jednak najtańsze i najpewniejsze w dzialaniu.
Personalizując "Inwestora" mam na myśli tzw. "młodych wilków", czyli menagerów kontraktów, którzy sa premiowani za ekonomiczność inwestycji, ale nie np. ekonomikę długofalową eksploatacji. Wyżyłowany instalator nie ma zamiaru dokładać do interesu. Automatyk zwykle też nie chce dokładać, dlatego żeby złapać pracę - idzie na uproszczenia. Osobiście najciekawsze projekty robię gdy uda mi się dotrzeć bezpośrednio do inwestora i najpierw nieco go "wyedukować". Bywało, że nawet zmieniane były urządzenia (centrale wentylacyjne o zbyt dużym SFP).