............... a cena i tak zależy od możliwości inwestora. spróbuj go wyczuć.
Typowe polskie podejście, polskiego pseudobusinesmana. Jakich pełno w naszej branży. I niestety pełno podobnych postów na tym forum.
Trzeba wyczuć na ile można narżnąć klienta. Świetne.
Rozumiem, że trzeba się cenić. Ale....
Uświadom sobie, że ten kto buduje czyli inwestor, niejako z definicji ma kasę.
A jak ma kasę, to ma też łeb na karku, żeby ją zarabiać.
A kogoś takiego trzeba szanować, bo to właśnie dzięki inwestorom żyjemy.
Jak spadną inwestycje, (co już się dzieje), to Ci rura zmięknie.
Inwestor=kasa? nie zawsze, a nawet z rzadka... łeb na karku? nie... znacznie częściej znajomości i brak skrupułów, najczęściej jeśli ma kasę, to właśnie zrobił ją na "dojeniu" takich jak my - biednych, ale uczciwych żuczków. Tak naprawdę inwestor rzadko kiedy ma ochotę zapłacić tyle ile powinien, zwykle "negocjuje" cenę, jaka by ona nie była. Poza tym nigdy nie dopłaci Ci jeśli po drodze dojdą niespodzianki. Dlatego mówiąc o "wyczuciu inwestora" miałem raczej na myśli wyczucie o ile zbije Twoją cenę, na co Cię jeszcze naciągnie i kiedy Ci zapłaci. To też musisz uwzględnić. Będziesz kredytował jego inwestycję...